wtorek, 28 lipca 2015

Zaleglosci

Tak sobie wlasnie przejrzalam bloga i zauwazylam, ze obiecalam opublikowac film z erupcji gejzera.
A wiec prosze bardzo

poniedziałek, 27 lipca 2015

Pubbing konczacy

Bedac niecala godzine drogi od obiektu z listy Unesco nie wypadalo nie zahaczyc o Bath.

Cos dla milosnikow Rzymian i historii antycznej ( a tacy sa wsrod nas) i jednoczesnie klimaty zywcem przeniesione z romantycznych powiesci Jane Austin.

Zaczelismy od spotkania z pracujacym w Bath rodzenstwem, potem udalismy sie do lazni rzymskich, a na koniec dolaczylismy do (absolutnie darmowej) wycieczki z przewodnikiem po Bath - poznajac gregorianskie smaki miasteczka. 
Jak mowi niezawodny Lonely Planet, jesli masz czas na zwiedzenie tylko jednego miasta w UK poza Londynem, to powinno to byc Bath. Londynu wprawdzie (wstyd sie przyznac..) nie widzialam, ale z opinia nt. Bath sie zgadzam.
Laznie, katedra, sredniowieczny uklad ulic, Assembly Hall, Crescent, Circus oraz inne miejsca w ktorych wypadalo "bywac" za czasow Jane Austin, (ktora uczynila Bath tlem do wielu ze swoich powiesci) oraz oczywiscie sklepy z pamiatkami oraz puby.
Tym razem uproscilismy sobie pubbing i Michal zamowil w 3 w 1:

niedziela, 26 lipca 2015

Na deser

Islandzki etap naszej podrozy za nami. Ale przypomniala mi sie jeszcze jedna ciekawostka, o ktorej swego czasu wyczytalam w jakiejs gazecie, a teraz mialam okazje potwierdzic jej prawdziwosc.
Islandczycy uwielbiaja PrincePolo. Tak, nasze polskie PrincePolo. Dostepne w kazdym sklepie i na kazdej stacji benzynowej, obok globalnych klasykow gatunku typu KitKat, czy Snickers.

I to nie jest efekt jakiejs niedawnej fali migracyjnej z Polski, czy kampanii promocyjnej, ale jest tak juz od kilkunastu conajmnjej lat. z artykulu jaki czytalam wynikalo, ze nawet marketingowcy z Cieszyna nie potrafili wyjasnic skad sie wzielo PricnePolo na Islandii i skad ta popularnosc.

Do tego stopnia, ze gdy w Polsce wchodzily nowe opakowania, zlote z bialym napisem na czerwonym tle, w Islandii trzeba bylo specjalnej kampanii informacyjnej, by zapewnic konsumentow ze mowimy wciaz o tym samym klasyku znad Olzy.
Uprzedzajac pytania o cene widoczna na zdjeciu. Kurs korony islandzkiej do zlotowki ma sie w okolicach 40:1, czyli widoczne na zdjeciu batoniki sa po jakies 5 PLN za sztuke.

sobota, 25 lipca 2015

Maskonurstwo

Na Islandie przyjezdza obecnie ok. miliona turystow rocznie. Czyli jakies 3 razy wiecej niz mieszkancow. Sa oczywiscie miejsca gdzie ludzi jest wiecej niz gejzerow, ale wystarczy wjechac w interior (czego nie robilismy), wstac chwile wczesniej czy odbic od drogi nr. 1 (co zdazylo nam sie jak najbardziej ) by cuda natury miec niemal wylacznie dla siebie.

Wczoraj odbilismy od obwodnicy i dzieki temu dzis mielismy park narodowy Snaefellsjokull prawie na wylacznosc. Nazwa pewnie znow nikomu nic nie mowi, ale pewnie slyszeliscie o Juliuszu Verne i jego ksiazce "Podroz do wnetrza ziemi". Otoz wejscie do wnetrza ziemi znajdowalo sie wlasnie w wyzej wspomnianym kraterze. Krater, oczywiscie przykryty lodowcem, lezy na polwyspie. Wiec wlasciwie mamy 3 w 1. Widok na lodowiec i gory to raz, pola lawy o kosmicznych ksztaltach to dwa i po trzecie - Atlantyk na wyciagniecie reki.
Widok bardziej na zachod
Widok bardziej na wschod
Ale zeby nie bylo ze jestesmy tacy originalni i offowi w naszym podrozowaniu. Dotarwszy z powrotem do Reykjaviku (6km tunelem pod, powtarzam, POD fjordem!) dokonalismy zakupu sztandarowego produktu turystycznego Islandii, czyli wycieczki statkiem celem ogladania maskonurow. Wycieczka daje tez mozliwosc spojrzenia na stolice Islandii od strony wody:
Maskonury to zabawne ptaki sa, ale iAparatem, pomimo podplyniecia do stada bardzo blisko, to moge co najwyzej takigo puffina Wam pokazac:
Tym milym akcentem konczymy nasza 10 dniowa objazdowke po Islandii.
Na zakonczenie oczywiscie sweet focia z rasi dla wszystkich czytelnikow naszego blogaska
(Przepraszam, nie moglam sie powstrzymac :P )
Ale zostancie z nami, do Polski wracamy dopiero we wtorek, wiec jeszcze wiele wpisow do tego czasu moze sie wydarzyc.






Ciekawostki / spostrzeżenia z Islandii, cz, II

Dzisiaj kilka dodatkowych obserwacji z kraju wulkanów.

4) Baseny

A raczej baseny geotermalne bo jak szanowni czytelnicy wiedzą, cała Islandia leży na gotujacej się wodzie. Są w każdym mieście i w większości dużych wsi! To często główny punkt spotkań towarzyskich a jednocześnie podstawowe miejsce, gdzie Islandczycy mogą zaznać ciepła. Zawsze jest basen do pływania (27-29 stopni) i minimum 2 jacuzzi -  nawet  w zabitych dechami wsiach -  jedno chlodniejsze (37-38 stopni) i jedno cieplejsze (40-43!).

A obok bardzo często beczka z zimna woda... Po całym dniu zwiedzania, jest to świetny relaks, a już zwłaszcza dla emerytów, bo na 6 naszych wypraw, w 3 było bezpłatnie dla rodziców Magdy...

5) Mosty jednokierunkowe

Sieć drogowa na Islandii jak wiemy (wpis o drodze nr 1) jest dosyć "specyficzna". Elementem wyróżniającym są min. jednokierunkowe mosty - budowane na tyle wąsko że szansę przejechać ma 1 samochód na raz. To napewno zmniejsza ich koszt, czas budowy i naprawy, ale przede wszystkim, ich wytrzymałość na zmieniające się warunki pohodowo-wulkaniczne...

Przykład znaku ostrzegajacego ponizej:

piątek, 24 lipca 2015

Festiwal

Miasteczko o niewymawialnej nazwie Grundarfjordur przywitalo nas sloncem i nareszcie ciepla pogoda. W srodku dnia bylo az 14 st! Trafilismy akurat na weekend dorcznego festiwalu. 
Kazda z, nazwijmy to szumnie, dzielnic, tego 800 osobowego miasteczka jest udekorowana w innym kolorze. Grille dymia niczym u nas w dlugi weekend majowy, na podworkach samochody i namioty krewnych i znajomych krolika ktorzy przyjechali na wspolne imprezowanie... Ale poza tym NIC sie nie dzieje. Wiemy, bo skropulatnie obeszlismy miasto dwa razy, zahaczajac nawet o tutejsza cala jedna restauracje.

Moze dzis dopiero przygotowania, a impreza cala para ruszy jutro...? Ciezko stwierdzic, bo jutro juz nas tu nie bedzie.

Powoli domykamy nasza islandzka petle. Dzis wlasciwie glownie jechalismy, bo z Akureyri do Grundarfjordur jest ponad 400 km, z czego nie wszystko po asfalcie.Co nie znaczy ze po drodze nie bylo malowniczych widokow.
Obiecalam tez kontynuacje watku kulinarnego. 

Otoz dzis mielismy okazje sprobowac miesa rekina! Na Islandii nic sobie nie robia z ryzyka wyginiecia rekina grenlandzkiego i traktuja jego sfermentowane, a nastepnie wysuszone mieso jako smakolyk.
Sfermentowane, bo surowe mieso jest nasycone rekinim kwasem moczowym, ktory chroni rekiny przed zamarznieciem w tutejszych wodach. Dopiero polroczna obrobka usuwa toksyny, ale i tak naszym zdaniem miesko walilo amoniakiem.
Muzeum, a jednoczesnie przetwornia rekiniego miesa co roku produkuje ok. 4 ton tego " rarytasu".

Tesciowa w paszczy rekina :)
Suszarnia rekinich tuszek

Foto zagadka - odpowiedz

Anonimowy czytelnik i Maja byli blisko. Zdjecie zostalo zrobione o 23:35 tutejszego czasu, czyli o wpol do drugiej w nocy po polsku.
Teoretycznie jestesmy kawalek od kola podbiegunowego, najdluzszy dzien w roku byl miesiac temu, niby zachod slonca jest ok. 23 a wschod ok 3 nad ranem, ale ciemno to tu za naszego pobytu jeszcze nie bylo.

Akurat zdjecie i tak bylo wyjatkowo ciemne, bo przez szybe i przy pochmurnej pogodzie i deszczu.
Nagrody jury tym razem nie przyznaje, za to dla wszystkich cos na poprawe humoru - pralka do prania mozgow, znaleziona w Akuryeiri.

P.s. Mariuszu, przepraszam ale z monetkami bedzie ciezko... Jak pisal Michal, wszedzie, ale to wszedzie placimy karta i sami tutejszych koron ani razu nie mielismy w reku.
Za to z pewnoscia bedzie jeszcze o ciekawostkach do jedzenia.

czwartek, 23 lipca 2015

Polnocne opowiesci

Akureyri lezy ok. 100 km od kola podbiegunowego. To, jak na islandskie warunki metropolia - drugie po Reykjaviku miasto na Islandii liczy az 18 tys mieszkancow.

Opuscilismy juz wyludniony interior, a raczej jego najbardziej cywilizowana czesc do jakiej mozna dotrzec obwodnica, czyli aktywne wulkanicznie okolice jeziora Myvatyn. Jedna z ostatnich atrakcji w tej czesci trasy byl wodospad bogow, Godafoss. Ani najwiekszy, ani najwyzszy, ale za to bardzo malowniczy:
A samo Akureyri to sympatyczne, malwonicze miasteczko, pelne ( a to ci niespodzianka) turystow. Znajdzemy tu kilka muzeow, dwie ulice robiace za starowke/ deptak handlowo- kafejkowy, najdalej wysuniety na polnoc ogrod botaniczny oraz port, gdzie akurat cumowal przeogromny statek turystyczny.
Kosciol - mlodsza siostra tego z Reykjaviku, dzielo tego samego architekta
Udalo mi sie tez spotkac maskonura :)
Jako ze nasze zapasy zywnosciowe sa juz na wykonczeniu, korzystajac z dobrodziejstw cywilizacji, objedlismy sie dzis lokalnymi (rybnymi) smakolykami. Nie bojacy sie zadnego wyzwania kulinarnego Michal zamowil sobie stek z wieloryba... Jednym z powodow dla ktorych Islandia nie ma ochoty dolaczyc do Unii Europejskiej jest wlasnie mozliwosc polowan na te morskie ssaki :(

Foto zagadka

Dziekujac wiernym czytelnikom, w szczegolnosci rodzinie z Lublina oraz Maji, za komentarze, mamy dla Was fotozagdke.

Sprobujcie zgadnac o ktorej godzinie zostalo zrobione to zdjecie?

P.s. Zdjecie przedstawia srebrna strzale polnocy, ktora podrozujemy. Wbrew obiegowym opiniom, Islandie da sie calkiem niezle zwiedzic samochodem bez napedu 4x4.


Nic

Nie ma juz nic. Jest jedna nitka drogi i ewentualnie jakis pojedynczy samochod na horyzoncie i nic po za tym. 
Pustka jak okiem siegnac. Pola zasytglej lawy, ledwo porosnietej mchem, czasem jakas rzeczka, nie do konca wygasly wulkan na horyzoncie.
Nasz nocleg to pojedynczy dom, w tym srodku pustego krajobrazu, jedynie 8 km szutrowej drogi od baru prowadzonego przez wlascicieli. Grube mury i generator pradu to jedyne co oddziela nas od zacinajacego deszczu i wiatru, ktory przy 6 st C nie zacheca do wychodzenia na spacery krajoznawcze. 
Czasem przemknie samochod z turystami do pobliskiego wodospadu Dettifoss.

A Detifoss to zaiste malowniczy wodospad, szczycacy sie najwiekszym przeplywem wody na sekunde wsrod wszystkich europejskich wodospadow.
Na tymze pustkowiu nocujemy az dwa dni, a to dlatego ze relatywnie niedaleko, przy jeziorze Myvatyn, przebiega wspominana juz w jednym z pierwszych wpisow granica plyt tektonicznych.
Co oznacza mlodsze i starsze wulkany, ziejace para i siarkowodorem pola aktywne geotermalnie, polacie surowej lub nieco bardziej zarosnietej lawy - do wyboru, takiej sprzed 2000 lub 30 zalewie lat.
Gorace kociolki z blotem:
Prysznic z goraca woda :) dzieki uprzejmosci pobliskiej elektrowni geotermalnej
Pola lawy
Pola starszej lawy
I na deser krater Viki, wypelniony jeziorkiem:

środa, 22 lipca 2015

Ciekawostki/ spostrzeżenia z Islandii

Dzisiaj trochę moich spostrzeżeń z Islandii. Nocujemy na krańcu świata (doslownie)

1) Woda
Na Islandii jest ciepła woda w kranach. Sformułowanie niezbyt odkrywcze do momentu, gdy uświadomimy sobie, że bardzo często to woda z gejzerow, o charakterystycznym zapachu" siarki" (czyli zgnilych jaj) i konsystencji lekko-smolistej. Zupełnie inna sprawa to fakt że ma bardzo dużo minerałów, działa jak balsam na skore i ogólnie jest bardzo zdrowa.

Na Islandii jest też woda zimna w kranach. Kolejne maloodkrywcze zdanie ma drugie dno - tutaj nie stosuje się chloru / chloraminy,  woda jest od razu zdalna do picia do czego zachęcają tabliczki w większości hostelii a także niektórych toaletach publicznych...

2) Karty kredytowe
To bardzo ułatwiające podróżowanie rozwiązanie jest znane większości osób. Przewodnik na Islandie wspominał, że można nimi płacić praktycznie wszędzie. Ale takie informacje słyszeliśmy o niejednym kraju i w końcu okazywało się, że jest miejsce gdzie trzeba gotówki.

Islandia jednak nas nie zawodzi-  przez 6 dotychczasowych dni ani razu nie było potrzeby wydawania banknotów/  monet. A zdarzyło się nam płacić za parking miejski, nocleg na końcu świata gdzie prąd robił generator czy widzieć jedyną do tej pory płatną toaletę miejska, gdzie opcja karty oczywiście też była możliwa...

3) "Ring road" czyli Obwodnica
Magda już sporo napisała o drodze nr 1, ja dodam tylko kilka słów.
Opasającą Islandię drogę udało się dokończyć dopiero w 1974 roku, po" okielznaniu" wyplywajacych z lodowców rzek.

Ma ona parametry lekko odbiegajace od tego czego spodziewamy się od najważniejszej drogi w kraju - po jednym pasie w obie strony, jako rozjazdy-  ronda zamiast estakad, ograniczenie do 90 km/h i niezawsze asfaltową nawierzchnię (dla porównania dwa zdjęcia ponizej).

Ale czego więcej potrzeba w kraju w którym jest tylko 320 tys miesxkancow?

poniedziałek, 20 lipca 2015

Zycie po islandzku

Islandia to przepiekny kraj, ale zycie tu nie jest latwe. Zreszta, gdyby bylo to z pewnoscia mieszkaloby tu wiecej ludzi niz dajmy na to w takim Radomiu, 320 tys mieszkancow na calej wyspie, z czego 2/3 w Reykjaviku.

Nie dosc, ze walka z zywiolami, kamienie zamiast gleby, co pozwala na uprawe jedynie trawy dla owiec, krow i konii, to jeszcze zimno, porywisty wiatr nawet w srodku lata i daleko do cywilizacji.

Chcac wczuc sie w tutejszy tryb zycia, aklimatyzujemy sie w cieplych basenach - Michal zahartowal sie juz na tyle, by prosto z 40 st C zanurzyc sie w lodowato zimnej wodzie! Nam zdecydowanie wystarcza kapiel w 35st w odkrytym basenie, przy porywistym wietrze i 11st na dworze.

Niczym prawdziwi islandczycy nocujemy w takich oto chatkach:
Albo w takim zabytkowym stuletnim domu, z widokiem na fjord:
I z przepiekna stara kuchnia... i rownie zabytkowa kucharka ;)
Dzis pozegnalismy sie z lodowcami - robiac sobie ostatnia, krotka wycieczke do Flaajokull, po hustajacym sie moscie:
A potem spedzilismy troche czasu w "metropolii" islandzkiego poludnia, rybackiej miejscowosci Hofn, liczacej az 1700 mieszkancow, i majacej - co kluczowe - dobrze zaopatrzony supermarket.




Sila ognia

Pewnie slyszeliscie ten slogan ze Islandia to miejsce, gdzie scieraja sie zywioly ognia i wody. O wodzie, a dokladniej, lodzie - bylo wczoraj, dzis nieco o ogniu.
Rzecz jasna nie mielsimy ( watpliwej zreszta) przyjemnosci ogladac wybuchow wulkanu, czy splywajacej lawy. Co nie znaczy, ze nie widzielismy skutkow takiej aktywniosci.

Idac chronologicznie  - wulkan Laki, ktorego wybuch w XVIII w. , a doklaniej spowodowane zapyleniem w atmosferze anomalie pogodowe i susze na calej polnocnej polkuli, jest uwazany za jeden z glownych przyczynkow do wybuchu rewolucji francuskiej.
Tak wyglada krajobraz zastyglej lawy, porosnietej polaciem mchu:
Kolejne dzialanie ognia jakie widzielismy to efekty powodzi blotnych, gdy w roku 1996 lawa stopila pokrywe lodowcowa i na rowniny ruszyla fala powodziowego blocka. Zniszczona obwodnica, mosty, linie energetyczne... Nic dziwnego ze Islandczycy nie inwestuja zbytnio w szerokopasmowe drogi czy mosty, gdy rzeka o szerokosci 50m potrafi w kilka dni rozlac sie w szeroki na 9 km zywiol, przenoszacy bryly lodu wielkosci 3 pietrowych budynkow.
To co po przejsciu takiej fali zostaje wyglada tak:




niedziela, 19 lipca 2015

Bliskie spotkania z lodowcami

Rozpuscili mi sie ci rodzice... wulkan to juz na Teneryfie widzieli, w porownaniu z Niagara to wszystkie te wodospady wydaja sie jakies male, a lodowce to nie dosc ze w Norwegii to jeszcze i w Austrii mogli zobaczyc... Nic juz na tym swiecie nie zdziwi, niczym nie dogodzisz... :)

Ale Islandii sie udalo zaskoczyc nas wszystkich! Tutejsze lodowce, nie dosc ze najwieksze w Europie, to do wielu mozna dosc blisko podejsc, a przed kazdym jezorem lodowca mozna znalesc mniejsze lub wieksze jezioro lodowcowe, w szczegolnosci z plywajacymi fragmentami kry.

Dzisja i jutro poruszamy sie glownie w obrebie parku narodowego Vatnajokull - ktory swym obszarem pokrywa az 14% powierzchnii Islandii. Jeszcze tylko krotki kurs islandzkiego: lodowied po ichniemu to jökull.

A wiec zapraszamy na jökullowe turnee:
Zdobyty z samego rana, przy paskudnie porywistym wietrze Solheimajokull:
Jeden z popularniejszych, dzieki latwemu dostepowi do czola lodowca - Skaftafellsjokull
A na deser - cos, co zaskoczylo nas wszystkich ( wlacznie ze mna, mimo kilku tygodnii uwaznego studiowania przewodnikow!): gwiazda filmow takich jak Batman Begins czy James Bond: Die another day - lodowcowa laguna Breidamerkurjokull:
Stad kry lodowcowe wplywaja prosto do oceanu, ktory jest jakies 500metrow dalej. W lagunie, pomiedzy scierajacymi sie kawalkami kry mozna bylo dostrzec stado fok.

Ale nie samym lodem czlowiek zyje. Zeby sie nam lodowce nie przejadly, przespacerowalismy sie tez brzegiem kanionu Fjardrargljufur ( docencie prosze moja reporterska dokladnosc! Wcale nie jest latwo przepisywac te wszystkie nazwy z przewodnika, literka po literce ;)

A Michal staral sie zatrzymac dzialanie zywiolow w niewielkim siedlisku trolli i skrzatow, Dverthamrar:






sobota, 18 lipca 2015

Obwodnica

Sa wlasciwie dwa podejscia do zwiedzania Islandii. Podejscie pierwsze to zapakowac plecak, jeepa albo sakwy rowerowe i ruszyc w interior, zeby przez kilka - kilkanascie dni obcowac sam na sam z natura, z dala od turystycznego zgielku.

Podejscie drugie to wypozyczyc samochod, lub wykupic wycieczke autokarowa i objechac Islandie dookola, szosa nr 1 - czyli tzw. ring road. Chociaz popularnosc tej drogi jest ogromna, to tak naprawde mowimy o dobrej klasy drodze wojewodzkiej, szerokiej na dwa samochody, bez pobocza, a czasem z mostami o ruchu wahadlowym. I nawet w sezonie to wlasciwie wystarcza.

Jak wskazuje tytul niniejszego bloga - my wybralismy rzecz jasna bramke numer dwa. I dzis tak naprawde zaczelismy nasza "objazdowke" po Islandii.
Zaczelismy od odbicia z drogi nr 1 :) by tylko dla siebie odkryc dwa malownicze wodospady:
Jak widac na zalaczonym obrazku - wialo i upal jakby zelzal.

Wodospadow na naszej dzisiejszej trasie bylo jeszcze kilka - za jeden mozna bylo nawet wejsc! Niestety musicie uwierzyc mi w tym miejscu na slowo, bo nie chcialam testowac czy moja idiot kamera jest wodoodporna.

Zdecydowalismy sie tez na zwiedzenie muzeum ludowego w Skogar - zbioru zarowno przedmiotow codziennego uzytku z Islandii, jak i muzeum motoryzacji i skansenu w jednym.

Ciekawostka dnia byly tez (darmowy!) basen termalny polozony na zupelnym, gorskim odludziu. Rozpuszczeni jednak luksusowymi spa i darmowymi wejsciami dla emerytow na miejskie baseny (rowniez geotermalne), tu nie dalismy sie skusic. Ale przyznacie -cieply basen z takim widokiem nie zdarza sie co dzien!

A na deser zostawilismy sobie wycieczke nad ocean, nieopodal miejscowosci Vik.
Czarna plaza, bazaltowe kolumny i smagane falami klify i luki skalne to sanktuarium ptakow. Dzis byl piekny, slonaczny dzien, i spokojne morze. Ale patrzac na te wszystkie skaly i sile fal ktore sie o nie rozpryskuja, to nie dziwi duza liczba katastrof morskich, jakie maja miejsce na wodach wokol Islandii.