Spokojnie, cicho, urokliwie: male domki obite pomalowana na przyjemne kolory blacha, knajpki i biura oferujace zwiedzanie Islandii na 1001 sposobow, rowerzysci i spacerowicze.
Miejscowi cieszacy sie z urokow lata spaceruja w klapkach i krotkich spodenkach (widzielismy grupe nastoletnich skaterow ktorzy jezdzili na deskorolce w samych bokserkach!!!), za to turystow mozna podzielic na dwie grupy: eleganckich starszych panstwa w plaszczach, rozkoszujacych sie knajpkami wsrod urokliwych uliczkek, i jednak liczniejsza grupe dyskretnie przeliczajacych ceny na lokalne waluty mlodych ludzi, poubieranych w charakterystyczne trekkingowe stroje, czapki i przeciwwiatrowe kurtki.
Zrobilismy zakupy zywieniowe na najblizsze dni, przy okazji eksplodujac puszke drogiego a slabego islandzkiego piwa Gull w moim plecaku, zakwaterowalismy sie w noclegownii Armii Zbawienia ( tu serdeczne podziekowania dla kolezanki za polecenie tegoz bardzo przyzwoitego noclegu), i wyruszylismy na miasto.
A Reykjavik, prosze Panstwa wyglada o tak:
Ratusz nad jeziorem Tjornin
Znany z pocztowek kosciol luteranski Hallgrimskirkja (a to dopiero start kursu islandzkiego dla poczatkujacych...zostancie z nami :), ktory z zewnatrz ma symbolizowac bloki zastyglej lawy, a w srodku miesci ogromne organy.
Architektura i styl życia spokojny nie skażony następstwami komunizmu więc i mentalność osadzona w poczuciu bezpieczeństwa bez walki o byt a położenie krajobrazowe nastraja uspokajająco
OdpowiedzUsuńChociaż dla nas nie ma pozdrowień my pozdrawiamy rodzina z Lublina
A wy w którą grupę turystów się wpisaliście? No chyba, że łapiecie już lokalny klimat parodiując w bokserkach;)
OdpowiedzUsuń