sobota, 25 lipca 2015

Maskonurstwo

Na Islandie przyjezdza obecnie ok. miliona turystow rocznie. Czyli jakies 3 razy wiecej niz mieszkancow. Sa oczywiscie miejsca gdzie ludzi jest wiecej niz gejzerow, ale wystarczy wjechac w interior (czego nie robilismy), wstac chwile wczesniej czy odbic od drogi nr. 1 (co zdazylo nam sie jak najbardziej ) by cuda natury miec niemal wylacznie dla siebie.

Wczoraj odbilismy od obwodnicy i dzieki temu dzis mielismy park narodowy Snaefellsjokull prawie na wylacznosc. Nazwa pewnie znow nikomu nic nie mowi, ale pewnie slyszeliscie o Juliuszu Verne i jego ksiazce "Podroz do wnetrza ziemi". Otoz wejscie do wnetrza ziemi znajdowalo sie wlasnie w wyzej wspomnianym kraterze. Krater, oczywiscie przykryty lodowcem, lezy na polwyspie. Wiec wlasciwie mamy 3 w 1. Widok na lodowiec i gory to raz, pola lawy o kosmicznych ksztaltach to dwa i po trzecie - Atlantyk na wyciagniecie reki.
Widok bardziej na zachod
Widok bardziej na wschod
Ale zeby nie bylo ze jestesmy tacy originalni i offowi w naszym podrozowaniu. Dotarwszy z powrotem do Reykjaviku (6km tunelem pod, powtarzam, POD fjordem!) dokonalismy zakupu sztandarowego produktu turystycznego Islandii, czyli wycieczki statkiem celem ogladania maskonurow. Wycieczka daje tez mozliwosc spojrzenia na stolice Islandii od strony wody:
Maskonury to zabawne ptaki sa, ale iAparatem, pomimo podplyniecia do stada bardzo blisko, to moge co najwyzej takigo puffina Wam pokazac:
Tym milym akcentem konczymy nasza 10 dniowa objazdowke po Islandii.
Na zakonczenie oczywiscie sweet focia z rasi dla wszystkich czytelnikow naszego blogaska
(Przepraszam, nie moglam sie powstrzymac :P )
Ale zostancie z nami, do Polski wracamy dopiero we wtorek, wiec jeszcze wiele wpisow do tego czasu moze sie wydarzyc.






2 komentarze:

  1. Szybko te 10 dni zleciało. A jak się podróżuje na blogu to nawet jeszcze szybciej ;) do zobaczenia w kraju!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda ze tylko 10 dni byliscie. Fajnie sie czytalo.

    OdpowiedzUsuń